IV kwartał 1999
Biuletyn informacyjny Dolnośląskiej Gildii Fantastyki "Caladan"
Życzy RedNacz Septi
Strona 1 |
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treści umieszczone w
biuletynie. Pismo redaguje zespół w składzie:
Redaktor Naczelny: Andrzej "Septi" Jarząbek
Zezwala się na pożyczanie, powielanie i wszelkie nieodpłatne formy
dystrybucji biuletynu Żmirłacz.
Czym się je
Caladan ?
Dolnośląska Gildia Fantastyki Caladan jest najmłodszym z wrocławskich klubów miłośników fantastyki. Działamy jako stowarzyszenie studenckie przy Politechnice Wrocławskiej, co jednak nie znaczy że przyjmujemy tylko studentów. Zajmujemy się fantastyką we wszystkich przejawach - literaturą, filmem, grami fabularnymi i strategicznymi. Organizujemy spotkania z autorami, pokazy filmów i spotkania fanów fantastyki. Prowadzimy także bibliotekę klubową, a w planach mamy również wykorzystanie siedziby do rozgrywania sesji RPG i rozgrywek gier strategicznych. Do naszych osiągnięć należy zorganizowanie na Politechnice Dnia z Fantastyką w kwietniu tego roku, w czasie którego odbyło się spotkanie z autorami |
Andrzejem Sapkowskim i Eugeniuszem Dębskim, a także pokaz filmów i
gier bitewnych. Również na Politechnice organizujemy cykl pokazów
filmów Anime Show. Po wakacjach skoncentrowaliśmy się przede
wszystkim na odremontowaniu siedziby, przydzielonej nam przez
Politechnikę, ale w nowym roku powinniśmy znów ruszyć pełną parą z
nowymi planami. |
A. J.
Strona 2 |
Informacje klubowe
Siedziba |
Biblioteka |
Strona 3 |
Legitymacje |
Kasta RPG |
Strona 4 |
Recenzja
Neal Stephenson, Zamieć
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, w ogólnie niefantastycznej serii
z Kameleonem raczy nas co jakiś czas dziełami fantastycznymi. Ma to,
jak rozumiem, być wybór fantastyki ambitnej, wartościowej literacko,
atrakcyjnej nie tylko dla fanów gatunku, ale również dla czytelników
tzw. głównego nurtu.
Mieliśmy więc onegdaj trylogię "Illuminatus" (właściwie tylko dwa
ostatnie tomy, pierwszy wydał Rebis), mieliśmy powieści Dicka, mieliśmy
komplet Gibsona, mieliśmy także Neala Stephensona - Diamentowy
Wiek i Zamieć. Zamieć , wydana u nas po
Diamentowym Wieku, chronologicznie była
wcześniejsza. Jest to powieść która przyniosła Stephensonowi status
autora kultowego i sławę następcy Gibsona.
Mamy więc powieść niewątpliwie cyberpunkową, ale jednocześnie
parodiującą gatunek łówny bohater, Hiro Protagonista, jest rozwoziciele
pizzy, pracującym dla Cosa Nostra Pizza Inc., sieci pizzerii
kontrolowanej przez Mafie. Jeśli nie dowiezie pizzy w określonym
czasie, to wielki boss Wujek Enzo będzie bardzo niezadowolony, więc
rozwoziciele za nic sobie mają wszelkie przepisy drogowe. Jednak
każdemu może się powinąć noga, a Hiro ma w tym wypadku szczęście w
nieszczęściu - traci pracę, ale udaje mu się ujść z życiem. Próbuje
się imać innych fachów, między innymi jest menedżerem zespołu
rockowego, a także agentem wywiadu - jak miliony innych obywateli,
którzy nie mają lepszego zajęcia. Hiro jest hackerem, zawodowym
programistą, i to nie byle jakim. Nie ma zamiaru dostosowywać się
jednak do reguł obowiązujących w japońskich korporacjach, natomiast
rozległe koneksje i umiejętności są mu pomocne w zdobywaniu informacji
wywiadowczych. właśnie w trakcie pracy w sieci komputerowej natrafia
na ślad spisku, w który zamieszane są niektóre z najbardziej majętnych
instytucji przedstawionego świata, a korzenie sprawy sięgają aż do
sumeryjskich bogów i chrześcijańskich cudów. W trakcie wynikłych
wydarzeń umiejętności hackerskie Hiro okażą się jeszcze bardziej
przydatne, chociaż jednocześnie staną się dla niego śmiertelnym
zagrożeniem.
A dzieje się to wszystko w Kalifornii, na początku dwudziestego
pierwszego wieku. Stany Zjednoczone nie istnieją, ludzie żyją w małych
eksterytorialnych osiedlach, należących do sieci franchise"owych.
Franchising w ogóle jest podstawą ustroju ekonomicznego przedstawionego
w powieści, franchisowane jest wszystko, od policji poczynając (kilka
konkurencyjnych korporacji policyjnych) na Mafii kończąc (w tym
przypadku nie ma mowy o konkurencji; jak zauważa Hiro - konkurencja
jest niezgodna z mafijną etyką). Zaszyte w drobnych szczegółach są
wskazówki na to, że jest to ten sam świat co w Diamentowym Wieku,
tyle że kilkadziesiąt lat wcześniej. Fabularnie jednak obydwie książki
nie są powiązane.
Ten świat opisany jest barwnie, szczegółowo i z dużą dozą poczucia
humoru. Książka jest napisana świetnym językiem, mającym charakter
języka ulicy przyszłości, w którym wulgaryzmy przeplatają się z
neologizmami, znakami
Strona 5
handlowymi i sloganami reklamowymi. Nieco przypomina język, jakim
pisze Gibson i, choć brak mu poetyki i melodii opowiadań i
wcześniejszych powieści tegoż, utrzymuje własny rozgorączkowany puls i
rytm. W połączeniu z narracją w czasie teraźniejszym i miejscami
piorunującym tempem akcji, daje to efekt taki, że przy czytaniu wręcz
zapiera dech w piersiach.
Mamy więc dynamiczną mieszankę cyberpunka, klasycznej science fiction i
satyry społecznej. Dla przeciętnego polskiego czytelnika rozważania
Amerykanina na temat amerykańskiego społeczeństwa może nie będą
ciekawe, pozostaje jednak dość ciekawe przerysowanie kapitalizmu
współczesnego, w którym każdy z nas dostrzeże odbicie otaczającej
rzeczywistości w krzywym zwierciadle - reklama, prywatyzacja. Do tego
dochodzi znakomity, groteskowy humor. W warstwie naukowej mamy
odwołanie się do modnych i nie wyeksploatowanych jeszcze w literaturze
fantastyczno-naukowej trendów, takich jak memetyka czy
neurolingwistyka. I tu mój pierwszy zarzut - kompozycja utworu jest
niespójna. Wygląda to tak jakby autor zamierzał napisać od początku
satyrę polityczną, po czym wyczerpał mu się pomysł na fabułę, więc
postanowił wykorzystać inne pomysły, zarzucając oryginalną koncepcję.
Od tej pory zaczyna traktować przedstawiony świat całkiem na serio,
wykorzystując go jako tło dla klasycznego schematu science-fiction, w
którym osią fabuły jest nieznane bohaterowi zjawisko czy technologia, a
kluczem do rozwiązania intrygi jest naukowa interpretacja tegoż. Do
konwencji satyrycznej powraca autor jeszcze na chwilę w drugiej połowie
powieści.
Hiro, jako bohater jest dość schematyczny, choć imię wskazuje że taka
właśnie mogła być intencja. Miejscami bardziej przypomina "ludzika" z
gier komputerowych niż bohatera literackiego; wymachujący mieczem, a
potem zdobywający lepszą broń, lepszy sprzęt, przesiadający się na
kolejne pojazy; wyposażony we wszystkie umiejętności potrzebne w
kolejnych "sekwencjach akcji", jednocześnie wszystkie części łamigłówki
podsuwają mu pod nos inne postaci. Druga z głównych bohaterów,
nastolatka D. U., stanowi przeciwwagę dla Hiro, będąc bardziej
bohaterem z krwi i kości. Prócz tego mamy sporo ciekawie zarysowanych
postaci drugoplanowych.
W książce, jak na cyberpunka przystało, występuje cała masa gadżetów,
kt6rych działanie Stephenson opisuje z pasją. Dotyczy to przede
wszystkim działania sprzętu komputerowego, w której to dziedzinie autor
wykazuje pewną kompetencję. Nie ustrzega go to jednak przed pewnymi
błędami czy niedociągnięciami logicznymi. Z jednej strony zarzucani
jesteśmy masą szczegółów technicznych dotyczących np. działania gogli
wirtualnej rzeczywistości, a z drugiej strony pewne problemy, które
mogą się narzucić czytelnikowi przy p[róbie poskładania tych wyjaśnień
w logiczną całość - są zupełnie pominięte. W dodatku w dalszej akcji
pojawiają się sprzeczności, świadczące o tym że autor rzeczywiście nie
przemyślał problemu, a nie że pozostawił go w niedopowiedzeniu.
Przykładem tego może być chociażby kwestia poruszania się (chodzenia,
biegania) awatarem w przestrzeni wirtualnej. Podobny problem występuje
przy kwestiach naukowych. Po dziesiątkach stron wprowadzania bohatera
(i czytelnika) w problematykę określonych zagadnień,
Strona 6
autor zarzuca konsekwencję na rzecz akcji, i każe różnym rzeczom mieć
takie działanie, jakie akurat jest w danym momencie wygodne.
Kolejny zarzut dotyczy tłumaczenia. Neal Stephenson nie ma szczęścia
do polskich tłumaczeń, drugi raz jest w naszym kraju wydawany, i drugi
raz trafia w ręce tego samego tłumacza. O ile jednak tłumaczenie
Diamentowego Wieku, jest książką o kilka klas gorszą od
oryginału, o tyle trzeba jednak przyznać Jędrzejowi Polakowi, że z
Zamiecią poradził sobie dużo lepiej. Można sobie wyobrazić że
technika tłumaczenia na bieżąco, bez wcześniejszego przeczytania
książki, którą najwyraźniej stosuje ten tłumacz, zdaje egzamin w
przypadku tego typu narracji. Klimat, język i rytm oryginału są nieźle
oddane. Także część neologizmów jest w miarę sensownie przetłumaczona,
w części jednak przypadków nadal "nie brzmią", a nawet mamy potworka
takiego jak jepananabees, w którym to przypadku sam autor
zorientował się chyba że coś nie gra, i w większości wystąpień dalej w
powieści zastępuje go synonimami lub opisami. Jak można by się
spodziewać, technika ta daje również całą masę błędów merytorycznych.
Nawet jeśli autor nie wie co to jest railgun, to fakt że kaliber
broni wynosi 3mm, oraz dalszy opis, z którego wynika że strzela ona
metalowymi śrucinami, powinien naprowadzić tłumacza na fakt że nie
chodzi o "granatnik". Jeśli ktoś uważa zestawienie burbklaw za
zabawne, z których to burbklaw dwie są białe rasistowskie, to można się
domyślić że w przypadku trzeciej black suits oznacza dzianych
Murzynów, a nie facetów w czarnych garniturach. No i (nagminnie
popełniany błąd), kaliber .50 to pół cala, a nie 50mm. Czy pistolet
Brudnego Harry"ego, kaliber .45 Magnum wygląda jakby miał średnicę lufy
działa okrętowego?
Podsumowując, pomimo wszystkich niedociągnięć, mamy nadal solidny kawał
powieści fantastycznej, którą można polecić zarówno miłośnikom
cyberpunka (dla nich powinna stać się lekturą obowiązkową), jak i
"twardszej" odmiany science-fiction. Mam pewne wątpliwości czy jest to
faktycznie dobra pozycja dla czytelnika nie zaznajomionego z
fantastyką, i ile taki czytelnik z tego zrozumie, ale przynajmniej
wydanie w serii z Kameleonem zapewniło jej w miarę estetyczną
okładkę.
Septi